Komentarze: 0
Za każdym razem powtarzam sobie to samo, że musze wziąść się w garść, nie rozczulać się nad sobą, że jest dobrze jak jest, ale okłamuje wszystkich do okoła i siebie, i to chyba najbardziej siebie. Ok nie umiem być sama czy raczej samotna i nie chodzi o bycie w centrum uwagi ale o to że ktoś jest, ktoś bliski, ktoś kto zwyczajnie się cieszy jak wracasz, kto tęskni, bo nic nie czyni życia bardziej...no właśnie jakim, pierwsze co mi przyszło do głowy to żałosna, ale czy taka jestem, bo pragę, potrzebuje kogoś obok siebie...nie raczej jestem hipokrytką, która neguje związki, miłość a sama jej wewnętrznie tak potrzebuje że aż to jest przykre, bo gubię gdzieś w tym wszystkim zdrowy rozsądek i to co kiedyś czyniło mnie fajną, miłą dziewczyną...cholera mam wrażenie że ona została tylko na tych licznych zdjęciach....
czasami mam tak dość samej siebie, że mi żyć nie chce...tak, nie chce mi się żyć i wiem jaka okropna i płytka jestem w tej chwili i w momentach kiedy takie myslenie mi się załącza...bo sama jestem sobie winna, bo gram taką twardą hardą a potem cierpię że jestem sama, takie błędne koło....
cholera...;(